poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział dziesiąty

Więzienie

Wlepiłam wzrok w ścianę nad głową czarownicy, która przybrała moją postać. Siedziałam na rozklekotanym krześle. Po tym, jak na tyle poluzowałam sznur, by wydostać z niego ręce i uderzać pięściami w kobietę, postanowiła mnie nie zawiązywać. Dobry ruch. I tak się nie wydostanę. Próbowałam.
            - Jak zginęła twoja matka? – zadawała mi to pytanie już od kilkunastu minut, a odpowiedź wciąż brzmiała „nie wiem”. Wreszcie się zdenerwowała i zniknęła.
            - Żadnego z niej pożytku! – usłyszałam jeszcze. Wstałam z niewygodnego siedziska i przeniosłam się na podłogę. Oparłam głowę o łóżko i myślałam.
Nie ufałam Mike’owi. Nie po tym, co mi zrobił. Jednak był moją ostatnią deską ratunku, której chcąc nie chcąc, musiałam się trzymać. Zacisnęłam pięści. Byłam wkurzona. Jestem księżniczką, przyszłą królową, a ta baba tak po prostu mnie więzi i nie okazuje nawet najmniejszego szacunku!
            Cóż, nie powinnam być zaskoczona.
            Wstałam i zaczęłam krążyć po pokoju. Z Kalormenu się wydostałam bez niczyjej pomocy. Poradzę sobie bez Mike’a. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale sobie poradzę, a potem pogrzebię czarownicę żywcem, będę torturować, cokolwiek! Uśmiechnęłam się na samą myśl o zemście.
            Jeszcze zobaczy, na co mnie stać.

Kalormen

            Piotr siedział i wpatrywał się w Zuzannę. Łucja wyszła się przejść, a Edmund wyszedł z Emilką. Władca cieszył się, że jego jedyna córka szczęśliwie się znalazła, ale jej reakcja na ślub była co najmniej dziwna.
            Najstarsza królowa nerwowo wygładziła spódnicę błękitnej sukni i ukradkiem zerknęła na zegar tykający na wieży niedaleko okna. Czas leciał.
            - To ja pójdę poszukać Łucji – szepnęła cicho i wyszła, a Piotr nie mógł odeprzeć wrażenia, że coś było nie tak.

Ogrody

            - Kim jesteś? – wysyczał Edmund, kiedy tylko znaleźli się w ogrodzie. Emilia odrzuciła głowę w tył i zaśmiała się perliście, jakby młodszy król powiedział coś niezwykle zabawnego.
            - Sobą – odparła, patrząc na niego przenikliwie.
            - Nie udawaj – westchnął.
            - Głupie pytanie, głupia odpowiedź.
            Edmund patrzył to na rzekę za nimi, to na „Emilię” i uśmiechnął się złośliwie. Księżniczka spojrzała na niego podejrzliwie. Za chwilę wylądowała w wodzie.
            - Idiota! – wydarła się wściekła. Edmund śmiał się w najlepsze. – Przestań i pomóż mi!
            - Mówiłaś coś? – krzyknął rozradowany i odszedł. Jedna dobra wiadomość: jeżeli jest Emilią wydostanie się stamtąd sama. Księżniczka by już dawno wisiała na gałęzi drzewa i próbowała wskoczyć na ląd. Rzeka się osunęła o kilka metrów, więc o wspinaniu się po skałach nie ma nawet mowy. Edmund wchodząc do zamku nadal śmiał się w najlepsze.

            Urządził ją.

Od autorki: Rozdział pisany jeszcze przed wakacjami. Nie wiem, czy mi się podoba, czy nie. 

3 komentarze:

  1. JESTEŚ ♥ ♥ ♥
    Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że znowu można Cię tutaj znaleźć! :)

    Ciekawi mnie, jak Emilka ma zamiar wydostać się z więzienia. Przy pomocy Mike'a, dobra, ale moim zdaniem powinna mieć się na baczności. Poza tym... o co chodzi z matką Emilki?
    A Edmund... geniusz.

    Mam nadzieję, że niedługo zamieścisz nowy rozdział :)

    Serdecznie pozdrawiam i życzę pokładów weny,
    Illusione

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ten rozdział. :D Wysyłałaś mi go, prawda? Haha, zgadzam się z poprzedniczką - Edmund to geniusz. Muszu, ty geniuszu!

    Nadal nastawiasz się na drugą część, kochany i zrzędliwy Pingwinie? xD

    LeeYum aka Owca - Forever Alone z ojcem, który nie daje jej zrobić kolczyka. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielka szkoda, że Onet pousuwał wszystkie opowiadania o tematyce OzN, były naprawdę wspaniałe i z miłą chęcią do nich wracałam. Mam nadzieję, że twoje będzie równie wspaniałe, jak tamte. Wprost nie mogę się doczekać na następny twój rozdział. Mam nadzieję, że szybko wrócisz.

    OdpowiedzUsuń

GT