Więzienie
Wlepiłam wzrok w ścianę nad głową czarownicy, która
przybrała moją postać. Siedziałam na rozklekotanym krześle. Po tym, jak na tyle
poluzowałam sznur, by wydostać z niego ręce i uderzać pięściami w kobietę,
postanowiła mnie nie zawiązywać. Dobry ruch. I tak się nie wydostanę.
Próbowałam.
- Jak
zginęła twoja matka? – zadawała mi to pytanie już od kilkunastu minut, a
odpowiedź wciąż brzmiała „nie wiem”. Wreszcie się zdenerwowała i zniknęła.
- Żadnego z
niej pożytku! – usłyszałam jeszcze. Wstałam z niewygodnego siedziska i
przeniosłam się na podłogę. Oparłam głowę o łóżko i myślałam.
Nie ufałam Mike’owi. Nie po tym, co mi zrobił. Jednak był
moją ostatnią deską ratunku, której chcąc nie chcąc, musiałam się trzymać.
Zacisnęłam pięści. Byłam wkurzona. Jestem księżniczką, przyszłą królową, a ta
baba tak po prostu mnie więzi i nie okazuje nawet najmniejszego szacunku!
Cóż, nie
powinnam być zaskoczona.
Wstałam i
zaczęłam krążyć po pokoju. Z Kalormenu się wydostałam bez niczyjej pomocy.
Poradzę sobie bez Mike’a. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale sobie poradzę, a
potem pogrzebię czarownicę żywcem, będę torturować, cokolwiek! Uśmiechnęłam się
na samą myśl o zemście.
Jeszcze
zobaczy, na co mnie stać.
Kalormen
Piotr
siedział i wpatrywał się w Zuzannę. Łucja wyszła się przejść, a Edmund wyszedł
z Emilką. Władca cieszył się, że jego jedyna córka szczęśliwie się znalazła,
ale jej reakcja na ślub była co najmniej dziwna.
Najstarsza
królowa nerwowo wygładziła spódnicę błękitnej sukni i ukradkiem zerknęła na zegar
tykający na wieży niedaleko okna. Czas leciał.
- To ja
pójdę poszukać Łucji – szepnęła cicho i wyszła, a Piotr nie mógł odeprzeć
wrażenia, że coś było nie tak.
Ogrody
- Kim
jesteś? – wysyczał Edmund, kiedy tylko znaleźli się w ogrodzie. Emilia odrzuciła
głowę w tył i zaśmiała się perliście, jakby młodszy król powiedział coś
niezwykle zabawnego.
- Sobą –
odparła, patrząc na niego przenikliwie.
- Nie
udawaj – westchnął.
- Głupie
pytanie, głupia odpowiedź.
Edmund
patrzył to na rzekę za nimi, to na „Emilię” i uśmiechnął się złośliwie.
Księżniczka spojrzała na niego podejrzliwie. Za chwilę wylądowała w wodzie.
- Idiota! –
wydarła się wściekła. Edmund śmiał się w najlepsze. – Przestań i pomóż mi!
- Mówiłaś
coś? – krzyknął rozradowany i odszedł. Jedna dobra wiadomość: jeżeli jest
Emilią wydostanie się stamtąd sama. Księżniczka by już dawno wisiała na gałęzi
drzewa i próbowała wskoczyć na ląd. Rzeka się osunęła o kilka metrów, więc o
wspinaniu się po skałach nie ma nawet mowy. Edmund wchodząc do zamku nadal
śmiał się w najlepsze.
Urządził
ją.
Od autorki: Rozdział pisany jeszcze przed wakacjami. Nie wiem, czy mi się podoba, czy nie.
JESTEŚ ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że znowu można Cię tutaj znaleźć! :)
Ciekawi mnie, jak Emilka ma zamiar wydostać się z więzienia. Przy pomocy Mike'a, dobra, ale moim zdaniem powinna mieć się na baczności. Poza tym... o co chodzi z matką Emilki?
A Edmund... geniusz.
Mam nadzieję, że niedługo zamieścisz nowy rozdział :)
Serdecznie pozdrawiam i życzę pokładów weny,
Illusione
Pamiętam ten rozdział. :D Wysyłałaś mi go, prawda? Haha, zgadzam się z poprzedniczką - Edmund to geniusz. Muszu, ty geniuszu!
OdpowiedzUsuńNadal nastawiasz się na drugą część, kochany i zrzędliwy Pingwinie? xD
LeeYum aka Owca - Forever Alone z ojcem, który nie daje jej zrobić kolczyka. :(
Wielka szkoda, że Onet pousuwał wszystkie opowiadania o tematyce OzN, były naprawdę wspaniałe i z miłą chęcią do nich wracałam. Mam nadzieję, że twoje będzie równie wspaniałe, jak tamte. Wprost nie mogę się doczekać na następny twój rozdział. Mam nadzieję, że szybko wrócisz.
OdpowiedzUsuń